Droga Pani Liliano,
chciałem dzisiaj do Pani zadzwonić, ale przykuty byłem do kanapy, do fotela i do telewizora.
Nasz kraj, nasza Ojczyzna zdawały dzisiaj kolejny egzamin.
Wprawdzie znowu zajmowały się one powszechnym smutkiem z powodu tragedii i śmierci złożonej na narodowym ołtarzu, ale właśnie w jakości manifestowania tej rozpaczy pokazały siłę naszego, jako Państwa istnienia.
Lata rozbiorów, lata wojen i cierpienia pokoleń naszych rodzin w przeszłości, złożone zostały na Wawelu w sarkofagu ku pamięci tamtych lat.
Lata te warte są tego miejsca, tak jak wart jest tego, by tam spoczywać każdy z lokatorów tych uświęconych tradycją narodową pomieszczeń.
Żałuję, że dzisiaj ze mną przed telewizorem nie mogli już usiąść na kanapie moi najbliżsi, moja ukochana Mama. Nie należała do konspiracji ale mimo to opowiadała mi o swoich nadziejach i przeżyciach z Powstania Warszawskiego.
Mój kochany Ojciec, oficer kawalerii, …też nie był bohaterem, bo rozbrojony przez Rosjan we wrześniu 1939, …po prostu tylko przeżył.
Przeżył z nadzieją na kontynuację. Zmarł trzydzieści trzy lata później. Rozgoryczony.
A moi dziadkowie i pradziadkowie Ci ostatni nie znali jeszcze telewizora ale wędrowali za Polską, tak jak Ci, którzy ze świecami i kwiatami w ręku od tygodnia przesuwali się na naszych oczach przez Warszawę, przez Kraków, przez Polskę.
Ruchem tym kierowała chyba ta sama ręka, która przykuła mnie do kanapy dzisiaj, do fotela i do telewizora, i tak dzień w dzień od dziesiątego kwietnia tego roku.
Kiedyś była to świadomość szacunku dla Ojczyzny. Teraz to przypuszczalnie jest nie tylko podświadomość szacunku dla tych, którzy spełnienia swoich nadziei nie doczekali, ale coś więcej.
Nie jestem pewien, czy można to nazwać „nie w pełni uświadomioną wdzięcznością?”. Od dwudziestu lat kraj nasz znowu łapie w żagle tzw. wiatr wolności. Dostęp do tego meteorologicznego przywileju nie ogranicza jednak niebezpieczeństw.
Polska od tygodnia, ale i w dniu dzisiejszym pokazuje światu na nowo, nie tylko że przetrwała, ale że zachowała swoją wspaniałą tradycję i kulturę, jest w stanie sprostać emocjonalnie i logistycznie najtrudniejszym zadaniom w najtrudniejszej chwili, jakiej nie przeżyły do tej pory żadne z innych organizacji państwowych.
Jestem przepełniony szczęściem, tzn. jestem dumny, …zostawmy te mocne słowa,
…po prostu jest mi dobrze być Polakiem, nawet w tak smutnej okoliczności
Przesyłam Pani fotkę z tulipanem.
Jeśli wybierze się Pani wcześniej niż ja będę mógł na Wawel, to proszę ode mnie kilka, kilka tulipanów …w bieli i w czerwieni…
18.04.2010
Dr Andrzej Wożniak